poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Gdy zapada noc...

"Gdy zapada noc..." to tytuł kolejnej wystawy, którą przygotowujemy w Kamienicy Hipolitów. Wybraliśmy już z magazynu nocne widoki Krakowa, fotografie pokazujące wnętrza najprzedniejszych krakowskich kawiarni, szykujemy nocną garderobę pań oraz panów... i szukamy dalej eksponatów pokazujących co się działo po zapadnięciu zmroku w mieście, jak również w domowym zaciszu. Wkrótce zdradzimy więcej szczegółów.



Skoro mowa o nocy i śnie... oto jaki wiersz napisał o mnie, kocie Hipolicie, kierownik naszego oddziału Pan Witold Turdza

Harce kota Hipolita

Przy placu Mariackim trzy,
w kamienicy Hipolitów,
kot Hipolit mieszka sobie.
A co robi? Nic nie robi,
tylko od samego świtu
aż po wieczór – ciągle śpi.

Bo gdy wszyscy w nocy śpią
on na nocne rusza harce:
więc obiega Rynek wokół,
na Adasia włazi cokół
i przeszkadza jakiejś parce,
mrucząc i spychając ją.

Pnie się na Sukiennic dach,
i w ciemnościach nocy sunie
wolno do gołębiej zgrai -
noc w noc tak się niecnie czai,
choć polować on nie umie.
Potem wraca, żeby w snach

utonąć na cały dzień.
Więc, udając niewiniątko,
w cieple się w kłębuszek zwinie
beztroski, co znać po minie.
Ale zdarza się wyjątko-
wo, że nudzi go już sen.

Wtedy figli mu się chce,
więc przechadza się leniwie
pośród różnych bibelotów
poharcować wśród nich gotów,
i poniszczyć sprawiedliwie
wszystko, czego pazur tknie:

szpera po biedermeierach,
łapy liże na empirze
lub fika po eklektykach,
śmiga w skoku po rokoku,
zaś na ludwikufilipie
nędzne pędzle frędzli szczypie
lub się wspina na secesję
i wdzięcznych póz robi sesję,
chlapie mleko na art déco,
chętnie tarza się w wachlarzach,
łapą gmera w żardinierach,
czasem bywa, że ośmieli
się pobujać na szkandeli,
albo znowu dla fortelu
usadzi się na kartelu,
lekko prycha do kielicha
i ogonem trąca w dzwonek
albo chucha do sztambucha,
cicho mruczy i czesuczy
drapie sploty jej dla psoty,
albo dzierga pazurami
ażury na karamani,
po beludżach i szirazach
niby radża się przechadza,
pręży ogon i ogonem
dyryguje aristonem,
daje susy na obrusy
lub serwetki z toaletki
ściąga, albo na serwantce
odprawia najdziksze tańce,
czasem znika w majolikach
po czym wraca na swe leże
na miękkim biedermeierze.

A na koniec zgrabnie – hyc –
wyciąga się na konsoli,
nawet daje się pogłaskać
(jeśli taka kocia łaska)
i już smacznie kot Hipolit
śpi, jak gdyby nigdy nic.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz